Na emigracji.
Nie jesteśmy tu turystami, ani obcymi, ale też nie jesteśmy u siebie /w domu/. Z dala od tego co nam dobrze znane, od znajomych smaków i zapachów, od rodziny, znajomych twarzy i przyjaciół. Przez pewien czas towarzyszyło mi poczucie życia między dwoma światami, znajome twarze nakładały się na siebie, nieznajomi stawali się złudzeniami z przeszłości a teraźniejszość podczas wizyt w Ojczyźnie była jak sen. Czas i miejsce jednak sprzyjało, a Kornwalia otwarła szerzej dla nas swoje drzwi.
O domu tym, tu i teraz.
Przyznam, że najbardziej lubimy tu być poza sezonem, a w okresie letnim odwiedzamy mniej popularne miejsca, którymi zachwycamy się za każdym razem, odkrywając je na nowo.
Jednym z takich miejsc jest miasteczko St. Ives, które jest dobrze znane ze swojej letniej turystyki, pięknych plaż, drogich nieruchomości i sceny artystycznej z galerią Tate włącznie. Znajduje się na północnym wybrzeżu zachodniego krańca Kornwalii i można do niego dojechać samochodem lub pociągiem, a podróż pociągiem z St. Erth do St. Ives jest dość spektakularna i oczaruje każdego.
Tamtego dnia, Kornwalię pokryła gęsta mgła, w ostatniej chwili szukając noclegu, naszą uwagę zwrócił pewien blaszak, a dokładniej kontener transportowy, przerobiony w ciekawym stylu, pięknie umieszczony na wiejskim pół-akrze St. Ives, sprawiał wręcz luksusowe wrażenia z /glampingu/.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce, nie obyło się bez 'atrakcji’ i klasycznie ugrzęźliśmy w błocie. Na szczęście w pobliżu mieszkali opiekunowie blaszaka którzy szybko zaoferowali swoją pomoc przy uwalnianiu naszego auta z błota.
Ahoy przgodo!
Wyjątkowy i ekscentryczny, Shakas House, może pomieścić do czterech osób, położony w zaciszu wiejskim, przy drodze prowadzącej prosto do serca St. Ives, urzekł nas przytulnym wnętrzem i stał się świetnym punktem wyjściowym w kierunku innych urokliwych miejsc na mapie Kornwalii.
Kontener choć niewielki, to został zaprojektowany bardzo funkcjonalnie, otwarta przestrzeń pozwala na spędzanie wspólnie czasu. Przestrzeń zachęca do relaksu, czy to przed kominkiem, kołysząc się w przepięknym hamaku wewnętrznym, czy też delektując się ciepłą herbatą na tarasie widokowym.
Dwuosobowa sypialnia to urokliwe miejsce z ładnym witrażowym oknem, i wygodną łazienką. Całość została uzupełniona dodatkami, które sprawiają, że Shakas House staje się przytulną oazą spokoju, z dala od od codziennego zgiełku i gwaru miasta.
Tego nam było trzeba, czas i miejsce sprzyjające porządkowaniu myśli. To właśnie tutaj poczuliśmy się /na miejscu/, uświadamiając sobie ,że to czego szukaliśmy jest tutaj razem z nami, musieliśmy to tylko nazwać swoimi słowami. Tutaj narodziło się /foreign birds/ (więcej na temat historii 'foreign birds’ możecie poczytać w zakładce /o nas/).
/foreign birds/ to nasza historia i styl życia. Ponad 13 lat temu wyfrunęliśmy z naszych polskich rodzinnych gniazd, niczym ptaki emigrujące do ciepłych krajów, i my wybraliśmy się w podróż życia. Odnaleźliśmy nie tylko siebie samych, ale i siebie nawzajem. Teraz budujemy swoje własne gniazdo, rodzinne i twórcze.
Samo miasteczko St. Ives, przyciągało nas na przestrzeni czasu z wielu różnych powodów. Czasem był to projekt fotograficzny, czasem wystawa, a czasem potrzeba odpoczynku i chęci pobycia na jednej z przepięknych plaż. Miasteczko słynie z bujnego środowiska artystycznego, galerii oraz piekarni. Czyli wszystko co najlepsze w jednym miejscu. Od czasów wiktoriańskich wabi Artystów swoim położeniem oraz rodzajem światłem. W mieście znajduje się niewielki oddział słynnej londyńskiej galerii Tate, a także Muzeum Barbary Hepworth i Ogród Rzeźb. Ten ostatni znajduje się w dawnym domu rzeźbiarki w centrum miasta. Często pamięcią wracamy do jednej z naszych pierwszych wspólnych wypraw, kiedy to w pewien deszczowy dzień wsiedliśmy w pociąg do St.Ives aby odwiedzić Muzeum B.Hepworth, i przechadzaliśmy się między starymi, malowniczymi uliczkami, gdzie roznosił się zapach kawy i świeżo pieczonych /pastisów/.
Ale Hepworth nie jest jedyną brytyjską artystką, która osiedliła się w St. Ives. Miasto jest magnesem przyciągającym artystów. Co roku, we wrześniu podczas dwutygodniowego święta muzyki i sztuki artyści otwierają swoje pracownie dla zwiedzających. Można spacerować od studia do studia, rozmawiać z artystami i poznać ich twórczość. Ten festiwal w wyjątkowy sposób podtrzymuje oraz ożywia artystyczną tożsamość miasta.
Wracaliśmy do Plymouth z pewnym spokojem w sercu, a także pełni ekscytacji, nowej energii i wdzięczności. Jeszcze wiele przed nami do odkrycia, ale nie cel jest najważniejszy. Najważniejsze to obrać właściwy kierunek, i trwać w tej podróży spełniając się i realizując w tym co nam bliskie.
Dodaj komentarz